Rynek 35

Do końca wojny ta okazała kamienica nosiła numer 36. Z całą pewnością jest to jedna z najstarszych i najładniejszych kąckich kamienic. Pochodzi z XVIII wieku, zatem może być starsza o około sto lat od swoich sąsiadek. Wyróżnia się też bogatym zdobieniem: obdasznicami, gzymsem na konsolach i wykończeniem sztukaterią. Została z pewnością wybudowana jako prestiżowy adres. Już na przełomie XIX i XX w. pojawił się na niej szyld fabryki mydła Gustava Ende. Całą wielką kamienicę zajmowała jego rodzina, jednak w latach 40 wymienione jest jeszcze kilka nazwisk. Oprócz Bernharda Ende, kupca, wspólnika i przypuszczalnie syna pana Gustawa, mieszkała tam Bertha Sauer, gospodyni, co jest dosyć oczywiste w wypadku zamożnych rodzin. Ale także rodzina Williego Kugla, zecera czy położnej Hedwigi Pelki. Zapewne w lokalu od strony Rynku sprzedawano wyroby fabryki, a czy produkowano je na zapleczu, czy może w oficynie, tego zapewne już się nie dowiemy. Kamienica posiadała z tyłu spore „zaplecze gospodarcze”, co było wówczas bardzo popularne i nadal widać ślady tego typu rozwiązań w zabudowie miasta. Przy tych podwórkach na tyłach stawiano różnego rodzaju szopki, warsztaty, a nawet obórki, bo w miastach i to także przy rynkach, uprawiano często małe ogrody, ale nierzadko także funkcjonowały tam niewielkie hodowle, na użytek własny. I chodzi tu nie tylko kury czy króliki, ale nawet świnki czy krowy. Innym rozwiązaniem było umieszczanie tam tanich, skromnych mieszkanek- czy to dla służby, czy na wynajem.

Według oficjalnych rejestrów handlowych firma Gustava i Bernharda Ende funkcjonowała w latach 1893-1937. Jako główną działalność podano produkcję i handel mydłem oraz… towarami żelaznymi. Później, jak można wywnioskować ze sporządzonej odręcznie przed dawnych „Kantehrów” mapy, młodszy z panów Ende, Bernhard zajmował się handlem towarami kolonialnymi.

W czasie wojny państwo Ende nadal zamieszkiwali kamienicę, nie ma pewności, kiedy opuścili nasze miasto. Po wojnie lokatorów przybyło, zmieniały się też branże kolejnych lokali handlowych. Chyba najbardziej znanym lokalem był sklep firmowy piekarni pana Grendy, w którym sprzedawała jego żona. Placówka powstała niedługo po wojnie i przetrwała do lat 60. Na zdjęciu z lat 80. widać szyld kiosku rolno-spożywczego ze specjalnością owoce-warzywa. We wczesnych latach dwutysięcznych w lokalu sprzedawano odzież damską i męską. Przez jakiś czas swoje wyroby oferował złotnik.

Od kilkunastu lat mieści się tam zakład optyczny.

Beata Jurcewicz, Regionalna Izba Pamięci w Kątach Wrocławskich

Źródła zdjęć: SMZK, Henryk Matuszewski, Polska Org., Fotopolska